Ślub konkordatowy: jak przejść przez to z uśmiechem i bez urzędniczego labiryntu.
Zastanawiasz się nad ślubem konkordatowym i obawiasz, że to droga przez mękę z papierkami w tle? Nie bój nic! Przygotowałem dla Ciebie przewodnik, jak przejść przez to doświadczenie z uśmiechem na ustach, nie tracąc po drodze ani zapału, ani miłości swojego życia. Zapnij pasy, bo ruszamy w podróż po ślubne "tak", które jest łatwiejsze do zdobycia niż bilet na koncert ulubionej gwiazdy – a przynajmniej równie emocjonujące!
Ślub konkordatowy: jak przejść przez to z uśmiechem i bez urzędniczego labiryntu
Decydując się na ślub, każda para staje przed wyborem: cywilny, kościelny, a może... konkordatowy? Jeśli myślisz, że ślub konkordatowy to coś w rodzaju tajemniczego rytuału, dostępnego tylko dla wtajemniczonych, mam dla Ciebie dobre wieści! To po prostu ślub kościelny z bonusem - zostajecie małżeństwem nie tylko w oczach Boga, ale i w świetle prawa polskiego, bez konieczności odwiedzania Urzędu Stanu Cywilnego. Czyż to nie brzmi jak marzenie? Do dzieła więc, ślubne ninja!
Kto może wziąć ślub konkordatowy? Sprawdź, czy nie jesteś spokrewniony ze swoją drugą połówką!
Zasady są proste: musisz być pełnoletni, nie spokrewniony ani nie spowinowacony z partnerem/partnerką na sposób, który wykluczałby Wasz związek. Jeśli macie mniej niż 18 lat, ale więcej niż 16, sąd może Wam pomóc. A jeśli okaże się, że Wasze drzewo genealogiczne zbytnio się plącze, sąd również może mieć dla Was rozwiązanie. Tak czy inaczej, przygotujcie się na małą lekcję prawa rodzinno-małżeńskiego.
Ślub konkordatowy z obcokrajowcem: miłość nie zna granic, ale urzędy już tak
Jeśli Twoja druga połówka pochodzi z dalekich krain, nie martw się. Potrzebny będzie tylko dokument potwierdzający, że zgodnie z prawem jego/jej ojczystego kraju może wziąć ślub. Oczywiście, dokumenty w języku elfickim, klingońskim czy innym nie polskim będą wymagały tłumaczenia przez tłumacza przysięgłego. Potem wystarczy kierować się do Urzędu Stanu Cywilnego po zaświadczenie, które jest ważne przez 6 miesięcy. Tak, masz tylko pół roku, żeby powiedzieć sakramentalne "tak" – jak w najlepszym reality show.
Dokumenty, czyli papierologia poziom ekspert
Przygotowania do ślubu konkordatowego to nie lada wyzwanie. Oprócz zaświadczenia z USC, potrzebujecie świadectw chrztu, bierzmowania, zaświadczenia z nauk przedmałżeńskich i potwierdzenia uczestnictwa w poradni rodzinnej. Czyli krótko mówiąc, zbieracie wszystko, co świadczy o tym, że jesteście gotowi na ślub. A potem udajecie się z tym wszystkim do proboszcza, który zadba o resztę. Tylko nie zapomnijcie o zaświadczeniu ze spowiedzi – bo w końcu, jak to mówią, lepiej dmuchać na zimne.
Jak przeżyć ślub konkordatowy i nie zwariować?
Kluczem jest organizacja i dobre poczucie humoru. Nauki przedmałżeńskie to świetna okazja, żeby dowiedzieć się, jak nie zamienić małżeństwa w długotrwały seans terapii grupowej. Rezerwacja kościoła, zgody proboszczy, wizyta w USC – to wszystko może brzmieć jak misja niemożliwa, ale pamiętajcie, że robicie to dla siebie i swojej miłości. A na koniec, gdy już powiecie sobie "tak" w otoczeniu ciężkiego dymu (bo przecież każdy chce mieć bajkowy ślub), pamiętajcie, że najważniejsze są te dwa serca, które właśnie połączyły się na zawsze.
Podsumowując...
Ślub konkordatowy to świetna opcja dla tych, którzy chcą mieć wszystko za jednym zamachem – ducha i materię, kościół i państwo. Pamiętajcie tylko, żeby nie dać się zaskoczyć papierkowej roboty i urzędniczym labiryntom. Z humorem, planem działania i miłością do swojej drugiej połówki na pewno wszystko pójdzie jak z płatka. A potem? Potem już tylko wspólne życie, pełne przygód, wyzwań i – mam nadzieję – niekończącej się miłości. Powodzenia!